poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Rozdział 2- początki cz.2


Po lunchu wszystkie lekcje trwały, jakby dłużej. Liam na niczym nie potrafił się skupić, nawet na swoich ulubionych zajęciach artystycznych co chwilę rozpoczynał nowy obraz. W końcu postanowił napisać do przyjaciela:

Od: Ja
Do: Shane

Shane co się z Tobą dzieje? Dlaczego tak dziwnie się zachowujesz? Co powiesz na wyjście do gejowskiego klubu dziś wieczorem? Może znajdziemy kogoś dla Ciebie i przy okazji jakąś gorącą laskę, którą rzucił chłopak   dla mnie. Dawniej częściej robiliśmy takie wypady.

Po chwili przyszła odpowiedź:

Od: Shane
Do: Ja

U mnie wszystko w porządku, o nic się nie martw. Wypad na imprezkę brzmi swietnie. Jak za dawnych czasów. :)

Liam uśmiechnął się na myśl o zbliżającym się wieczorze. Dokończył swój obraz i wyszedł z sali. Wziął z szafki swoje rzeczy i ruszył w kierunku domu. Dziś wracał sam, bo Shane miał jeszczę godzinę francuskiego u Madame Olivi. W domu, jak zwykle panowała cisza i spokój. Nie było nikogo oprócz sprzątaczki. Liam wszedł do kuchni i wziął z niej szklankę wody i batonika, następnie udał się do swojego pokoju. Jak zwykle panował tam idealny ład. Jednak coś mu nie pasowało, coś było nie tak. Spojrzał na biurko i zobaczył tam śnieżno- biała kopertę. Zaadresowana była na jego nazwisko. Otworzył ją, w środku znajdowała się pojedynczą kartka. Zaczął czytać:

Drogi panie Booker!

Serdecznie zapraszamy na przyjęcie z okazji dziesięciolecia naszej firmy. Odbędzie się ono w restauracji Italia przy Long street dnia 5.05.2015 roku o godzinie 20:00.

Henry i Kate Bookerowie

Liam pogniótł ze złością kartkę. Je**ne dziesięciolecie je**nej firmy- pomyślał. Z frustracji zaczął mówić sam do siebie: typowi rodzice, nawet do własnego syna wysyłają zaproszenie, jakby sami nie mogli mu tego powiedzieć. Z resztą prawie nigdy nie było ich w domu. I dla tego przyjaciele byli dla niego wszystkim. Chłopak z rezygnacją usiadł przy biurku i otworzył laptopa. Jak zwykle sprawdził facebooka i twittera, a następnie zabrał się za pisanie wypracowania na angielski i naukę na sprawdzian z fizyki. Spojrzał na zegarek: 18:30 najwyższy czas zadzwonić do Shane'a , wybrał numer przyjaciela, a ten odebrał po pierwszym sygnale:

- Halo, co tam?
- Wszystko w porządku? Nasze spotkanie nadal aktualne? 
- Pewnie, bądź u mnie po 19:30 
- Jasne, do zobaczenia 
- Na razie

Rozłączył się i odłożył telefon na biurko. Może w końcu dziś znajdę dziewczynę dzięki, której zapomnę o Karmie?- pomyślał  i ruszył w kierunku łazienki. Miał jeszcze godzinę, jednak lubił być gotowy przed czasem. Rozebrał się i wszedł pod prysznic, jak zawsze mył się swoim ulubionym miętowym mydłem, którego używał od lat. Pozwolił, aby zimna woda spływają po jego nagim ciele. Po kilku minutach wyszedł z kąpieli i z mokrym ciałem otworzył drzwi od szafy. Wybrał swoje " szczęśliwe" bokserki, ulubione dżinsy i koszulę, którą dostał na urodziny od Shan'e. Przejrzał się w lustrze i z zadowoleniem stwierdził, że wygląda całkiem niezłe. Korzystając z wolnego czasu zaczął tworzyć swoje kolejne dzieło. Tak go to zajęło, że gdy spojrzał na zegarek w telefonie był, już czas, aby jechać po przyjaciela. Wziął kluczyki od samochodu i wszedł do garażu. Stało tam jego "dziecko"- porsche, które dostał od ojca na szesnaste urodziny. Wsiadł do auta i  wyruszył w stronę domu przyjaciela. Przed drzwiami czekał, już Shane ubrany w rurki, T-shirt i marynarkę. Jak zwykle wyglądał świetnie. Otworzył drzwi od strony pasażera i wsiadł do środka mówiąc:

- Gotowy na podbój świata?
- Gotowy! - odpowiedział Liam
  
Po tej wymianie zdań chłopak odpalił samochód i z piskiem opon wyjechał z podjazdu.



Wybaczenie błędy, ale pisałam na telefonie, mam nadzieję, że rozdział się Wam spodobał. :)


2 komentarze: